Ludzie porzucają stronę, gdy czują się na niej przytłoczeni/przebodźcowani albo zagubieni/zdezorientowani. I niby intuicyjnie wiadomo, o co chodzi, ale czy umiesz wskazać palcem winnych? Konkretne elementy na stronie, które odstraszają ludzi? Dziś spróbuję je namierzyć i wyjaśnić DLACZEGO należy ich unikać.
A oto i ona: Wielka Piątka Wkurzająca Odwiedzających Strony; w skrócie WiPiWOS. (Tak, poświęciłam właśnie 10 minut życia na wymyślanie absurdalnej nazwy, która będzie miała fajny skrót. Niczego nie żałuję 😉
1. Slider (karuzela zdjęć) zamiast jednego głównego zdjęcia na samej górze strony
Ludzie chcą szybko zorientować się, czy jest dla nich coś ciekawego na Twojej stronie. Potrzebują jasnego przekazu. Slider rozmywa ten konkret. Bardzo podoba mi się porównanie Dr. William Sena z agencji Blue Media, która mówi, że slider jest jak sprzedawca, który opowiada nam przez chwilę o jednej rzeczy, potem o kolejnej i kolejnej i tak bez końca.
Wybieranie treści na stronę wymaga dobrej znajomości swoich czytelników/klientów. Na samej górze trzeba wybrać jedną, konkretną treść, która najlepiej do nich przemówi. Nie możemy pozwolić, aby ludzie zaczęli rozkminiać, bo to prowadzi do przytłoczenia i ucieczki. Ludzie nie lubią myśleć, gdy odwiedzają stronę. Chcą być prowadzeni za rękę. Chcą dostać na tacy to, czego potrzebują.
Slidery nie tylko mogą wprowadzić chaos w głowach naszych klientów/czytelników. Co gorsza, przez wielu z nich mogą nie zostać w ogóle zauważone! Odpowiada za to efekt “banner blindness”, czyli “reklamowa ślepota”. Ale slider to przecież nie reklama możesz – słusznie – pomyśleć. Jednak zmieniające się obrazki przez wielu ludzi zostają automatycznie uznane za reklamy. A te są ignorowane. Slider może więc spowodować, że Twój główny przekaz na stronie będzie dla ludzi przezroczysty. Jeśli chcesz zglębić temat, to zajrzyj tu: https://www.nngroup.com/articles/auto-forwarding/ Artykuł opisuje badanie z 2013 r. Tak, już wtedy ludzie ignorowali slidery.
Jeśli moje dotychczasowe argumenty Cię nie przekonały, to na koniec mam naprawdę ciężki kaliber 🙂 Otóż slidery znacząco spowalniają stronę, bo zamiast jednego zdjęcia ładuje się kilka. A ludzie najzwyczajniej w świecie nie lubią wolnych stron. Jeśli strona wczytuje się za wolno, to po prostu ją porzucą. 40% użytkowników cierpliwość kończy się już po 3 sekundach oczekiwania.
Słaba prędkość może mieć też fatalny wpływ na SEO – od pewnego czasu Google bardzo poważnie bierze pod uwagę szybkość strony. Jest to jedno z oficjalnych kryteriów pozycjonowania. Trudniej będzie znaleźć się wysoko w wynikach wyszukiwania ze sliderem.
2. Przeładowanie treścią
W tekstach na stronie często chcemy zamieścić WSZYSTKO. I to wszystko O SOBIE. Całą swoją historię, z najdrobniejszymi szczegółami. Jednak uwaga powinna być skupiona na naszych czytelnikach/klientach. To o ich potrzebach, problemach i o tym, jak możemy im się przydać w życiu z naszą ofertą należy pisać.
Zbytnie skupienie się na sobie to jedno. A dłuuuugość tekstów to druga bolączka wielu stron. Wydaje nam się, że im bardziej szczegółowo opiszemy np. ofertę, tym lepiej. Żeby uzmysłowić Ci, że to nie tak, zabiorę Cię na chwilę na wycieczkę na autostradę. Pędzimy 140 km/godz, obok mnóstwo innych samochodów, ktoś na Ciebie trąbi, ktoś siedzi Ci na ogonie, a do tego niech jeszcze pada deszcz, przez co niewiele widać zza wycieraczek. Jednym słowem, dużo się dzieje. Widzisz to?
I teraz uwaga: po drodze mijasz billboard. Jak powinien wyglądać, abyś zwrócił_a na niego uwagę? Dużo tekstu i historia firmy od siódmego pokolenia wstecz czy raczej mega skondensowany przekaz? Pytanie jest oczywiście retoryczne 😉
Strony internetowe są oglądane analogicznie. Ludzie wpadają do nas na chwilę, w internetowym pędzie i rozproszeniu uwagi, aby za chwilę – jeśli szybko nie przyciągniesz ich uwagi – śmignąć gdzieś dalej. Muszą się dowiedzieć o Tobie tego, co chcesz im przekazać, podczas szybkiego scrollowania strony. To nie miejsce na elaboraty.
Tego porównania stron do billboardu użyłyśmy już w jednym z poprzednich numerów newslettera, ale nigdy dość, bo jest świetne. Jego autorem jest Steve Krug, guru w zakresie funkcjonalności stron www.
Pisz więc krótko, dziel tekst na mniejsze części, nie dawaj ludziom ściany tekstu do przebrnięcia, korzystaj z nagłówków, wypunktowań.
Złe teksty na stronie naprawdę mogą odstraszać ludzi. Dlatego od jakiegoś czasu w ramach WP dla zielonych współpracujemy z copywriterką Gochą Szoką. Gocha przygotowuje dla naszych kursantów webinary o tym jak (nie) pisać na stronie. Gocha dzieli się w nich mnóstwem wskazówek, a przekazuje je w bardzo przystępny i barwny sposób. Jedną ze swoich technik dopracowywania tekstów nazwała np. “prezes-zamordysta”. Chodzi o bezlitosne wywalanie z tekstu słów, które na siebie nie zarabiają 🙂 (Tak, Gocha ma talent do wymyślania chwytliwych haseł; nie bez przyczyny robi to, co robi 🙂
3. Bałagan w fontach
Podobnie jak pisanie długich tekstów, czasem bardzo kuszą nas eksperymenty z fontami. Niestety przy braku doświadczenia graficznego często kończą się one chaosem na stronie.
O czym pamiętać, żeby nie odstraszać ludzi fontami? Zacznę od tego, że początkującym zdecydowanie rekomenduję pozostać na stronie przy maksymalnie dwóch fontach: jednym dla nagłówków i jednym dla paragrafów. To ustrzeże Cię przed chaosem na stronie i poprawi czytelność. Nie ma też żadnego problemu w tym, żeby na stronie był tylko jeden font. Zawsze lepiej mniej niż za dużo.
Zachowaj też dużą ostrożność w stosowaniu fontów imitujących pismo ręczne. Bywają nieczytelne, a w przypadku fontu czytelność na stronie to nasz główny cel. Musimy zrobić wszystko, by ułatwić ludziom czytanie treści na naszej stronie – po to przecież jest, aby te treści trafiały do ludzi.
Jeszcze parę słów o kolorze fontu. W przypadku jasnego tła najlepiej żeby był to ciemny, stonowany kolor, jednolity dla wszystkich tekstów na stronie. W przypadku ciemnego tła potrzebujemy oczywiście jasnego fontu, najlepiej białego. Eksperymenty z kolorowymi nagłówkami lub – jeszcze gorzej – paragrafami, mogą źle się skończyć. Odradzam je zdecydowanie. Na koniec zawsze warto sprawdzić, czy masz dobry kontrast fontu do tła. Możesz to zweryfikować za pomocą tego narzędzia: https://developer.paciellogroup.com/resources/contrastanalyser/.
Font nie może być też oczywiście zbyt mały, a linijki tekstu zbyt ściśnięte.
4. Szaleństwo kolorystyczne
Często kusi nas, żeby poszaleć z kolorami na stronie jak przedszkolak, który dostał nowe kredki 🙂 Trzeba z tym jednak uważać. Za dużo kolorów oznacza, że użytkownicy nie wiedzą, co jest najważniejsze, gdzie skierować wzrok. Zaczynają się gubić.
Wybierając kolory do palety pamiętaj, że na start optymalne są cztery:
- do fontów (tu najlepiej bardzo ciemny, zbliżony do czarnego),
- wyróżniający (np. do przycisków), najlepiej dość intensywny, zwracający uwagę i ciepły,
- drugi wyróżniający, zbliżony do pierwszego, ale delikatnie jaśniejszy (np. do przycisków po najechaniu myszką) i
- jakiś jasny, w miarę neutralny, np. odcień szarości, do tła – zwróć uwagę, że na stronach często wymiennie używa się białego i jakiegoś innego jasnego koloru do tła
Z czterema kolorami już spokojnie ruszysz. Pamiętaj, że zawsze będzie można zmienić albo rozbudować paletę później. Na starcie mniej kolorów = mniej potencjalnego chaosu na stronie.
5. Agresywne animacje
Na pewno to znasz – wchodzisz na jakąś stronę i czujesz się jak marynarz w czasie sztormu – wszystko się rusza. Tekst wjeżdża z prawej strony, zdjęcie z dołu, a za moment wszystko przykrywa popup zachęcający do zapisu na newsletter.
Nie tędy droga. Oczywiście, subtelne animacje mogą uatrakcyjnić stronę i skierować uwagę odwiedzającego na najistotniejsze jej fragmenty, ale subtelne to w tym przypadku słowo-klucz 🙂
Pamiętaj, że ludzie mają dosłownie moment na wyrobienie sobie zdania na temat strony. Jeśli przez ten moment wszystko im się buja i skacze, to nie będą w stanie ocenić, czy to coś dla nich czy nie. Nie spodoba im się też, gdy zaczną się dopiero zapoznawać ze stroną, a wtedy nagle ekran zasłoni im banner z zapisem na newsletter.
W ogóle ludzie mają tendencję do omijania wyskakujących znienacka napisów oraz automatycznego zamykania popupów. To z uwagi na to, że – podobnie jak slidery – jest tu zbyt duże podobieństwo do reklamy.
Do tego Google w swoich kryteriach oceny stron bierze pod uwagę czynnik nazwany Cumulative Layout Shift (CLS). Kryje się pod nim badanie stabilności layoutu strony, czyli właśnie to, jak szybko strona załaduje się w ostatecznym kształcie. Im mniej przesunięć na stronie, tym lepiej dla pozycjonowania strony (SEO).